sobota, 1 listopada 2014

Kosmetyki Hean | Recenzja produktów + swatches

HEJ!

Dziś obiecana recenzja kilku produktów firmy Hean, które zamówiłam na początku października. ;) Jak wiecie (albo i nie) Hean to polska marka kosmetyków kolorowych i pielęgnacyjnych z raczej niższej półki cenowej - są więc w sam raz na każdą kieszeń. Jedynym minusem jest dostępność - szafę Heanu naprawdę trudno jest znaleźć, dlatego ja zrobiłam zakupy on-line. Tak więc prezentuje się moje całe zamówienie:
Na paczkę nie musiałam czekać długo, po jakiś 4 dniach mogłam ją już odebrać na poczcie. Wszystkie kosmetyki przybyły porządnie zabezpieczone, z dołączonym wykazem produktów i ich ceną. Pod tym względem nie mam do firmy najmniejszych zastrzeżeń. Przejdźmy zatem do prezentacji! :)

Pomadki do ust Vitamin Cocktail


Moje kolory to 328 Romantic oraz 79 Red Wine. Szminki zamknięte są w opakowaniach o walcowatym kształcie, wykonanych z porządnego, czarnego plastiku. Nadrukowana na zakrętce nazwa firmy i serii nie ściera się, więc nawet po dłuższym użytkowaniu będziemy wiedzieć po co sięgamy. 
Mamy tu aż 4,5g produktu za cenę zaledwie 13,99 zł, co moim zdaniem jest dużą zaletą i powodem, dzięki któremu watro skusić się na tę pomadkę. Hean zadbał zresztą o to abyśmy miały w czym wybierać - jestem pewna że w gamie 30 kolorów każdy znajdzie coś dla siebie, tym bardziej, że znalazłam wśród nich kilka unikatów, z jakimi wcześniej nie miałam styczności i to właśnie do nich należy 328 Romantic.
To chłodny, brudny róż, wpadający lekko w fiolet. Pomadka dodatkowo zawiera maleńkie drobinki; nie są one widoczne ani wyczuwalne na ustach ale nadają im świeże, świetliste wykończenie. Od dawna szukałam szminki, która będzie "ulepszonym kolorem moich ust", a wśród bardziej ogólnodostępnych marek nie potrafiłam jej dla siebie znaleźć.
Odcień 79 Red Wine jak sama nazwa wskazuje to czerwone wino, choć o dobre dwa tony jaśniejsze od standardowego, ciemnego koloru wina. Zdecydowany hit tej jesieni. Ta pomadka także zawiera maleńkie drobinki.
Producent zapewnia na stronie że bogata, pielęgnacyjna formuła witamin A, C, E, F oraz masła Shea ma pielęgnować i odżywiać nasz naskórek. Cudów nie oczekujmy, od pielęgnacji mamy balsamy i masełka do ust, ale faktem jest, że pomadki ich nie przesuszają. Przyjemne nawilżenie i poślizg utrzymuje się do 3-4 godzin po aplikacji, potem produkt trochę ściąga usta, ale nie jest to nieprzyjemne uczucie. Sam kolor utrzymuje się naprawdę długo, "wżera się w skórę ust" tak że nawet po piciu i jedzeniu nadal go widać, choć lekko ściera się od wewnątrz i jego wykończenie ulega zmianie na bardziej matowe.
Obie szminki są raczej średnio napigmentowane, ale kilka pociągnięć pozwoli pokryć równomiernie nasze wargi. Kremowa konsystencja i profilowany kształt szminki ułatwia jej nakładanie.

Pomadka do ust Classic Colorous Festival


Z tej serii zamówiłam jedną szminkę oraz kilka próbek, lecz moją opinię wystawię tylko w oparciu o doświadczenia z produktem o pełnej gramaturze, a jest to nr. 14 Szampański Róż. Poza tym jestem jeszcze posiadaczką nr. 5 Owoc Granatu, nr. 4c Malinowy Sorbet i nr. 27 Wiśnia Japońska.
Pierwsze rozczarowanie - opakowanie, które diametralnie różni się od tego przedstawionego na stronie. Mam wrażenie, że wysłano mi sam wkład (który w dodatku mi pękł!), a o właściwym pojemniku zapomniano. Jedynym plusem jest możliwość zobaczenia koloru bez otwierania produktu, gdyż został zaprezentowany na dnie.
Tak jak w przypadku pomadek Vitamin Cocktail pojemność wynosi 4,5g za cenę 12,99zł, a zatem jeszcze taniej. Tu też możemy wybierać spośród 30 odcieni i różnych wykończeń; nr. 14 to pół-transparentny brudny róż z wyraźnymi drobinami, które są lekko wyczuwalne na wargach, przez co produkt rozprowadza się nieco bardziej topornie niż poprzedniczki. Mieni się na ustach, ale jest to mocny efekt - moim zdaniem, szminka idealna do mocniejszych, matowych makijaży oczu.
Produkt zawiera formulę anti-age, kompleks regenerujący Dermaceride, witaminę E, wyciąg z kiełków pszenicy, olej rącznikowy, wosk pszczeli i Caranuba... uff. Wszystkie składniki powinny zapewniać nawilżenie, wygładzenie, regenerację oraz przedłużenie trwałości. Producent obiecuje dużo, ale niestety niewiele z tego się sprawdza -  szminka jest zdecydowanie mniej trwała i mniej komfortowa w noszeniu od poprzedniczek. Ściera się prawie całkowicie już po 3 godzinach od nałożenia - pozostaje tylko część drobin. Prawdopodobnie są to cechy koloru nr. 14 ze względu na jego specyficzne, mocno nasycone drobinkami wykończenie, ponieważ próbki były zdecydowanie bardziej trwałe i komfortowe w noszeniu.
Nie przesusza ust, ale też na pewno ich nie regeneruje i przesadnie pielęgnuje.

Cienie do powiek Colour Celebration


Minipaletka trzech perłowych cieni: śmietankowego, lawendowego fioletu i ciemnej szarości nosi numer 267. Kolory idealne na sezon jesienny do szybkiego, delikatnego makijażu oka, dlatego postanowiłam je zakupić.
Wszystkie cienie są przyjemne w dotyku, jednak pod względem aksamitności wygrywa kolor śmietankowy. Jest on w ogóle mocniej napigmentowany od reszty, co zresztą widać na swatchu. Szarość, mimo swej intensywności na palcu nie wygląda już tak spektakularnie na oku, a fiolet, który był moją największą nadzieją całego zestawu kompletnie mnie zawiódł - prawie w ogóle nie widać go na powiece! Daje jedynie lekki, fioletowy poblask.
Cienie niestety mocno się pylą, ale nie osypują jakoś specjalnie mocno podczas aplikacji. Nakładałam je na bazę w postaci korektora z alverde, który do wybitnych nie należy i na takim gruncie utrzymały się przez 8 godzin, choć makijaż nie wyglądał już świeżo i miałam ochotę go zmyć. Po 4 czysty pigment zaczął tracić na intensywności, ale drobiny były nadal widoczne.

Cień do powiek Colour Stay On Matte


Kolor 563 to cielisty róż - idealny do delikatnych, dziewczęcych makijaży, jednak nie jest to czysty mat! Nie wiem dlaczego Hean dodaje drobiny do wszystkich swoich kosmetyków, nawet matowych cieni... na stronie nie widać, żeby produkt je zawierał. (mój aparat nie uchwycił tego dobrze.)
Nie jest on aksamitny w dotyku, raczej suchy i pudrowy, zapewne przez formułę z suchym lepiszczem, czyli oil free. Mocno się pyli tak jak poprzednicy, ale jego osypywanie przy aplikacji da się przeżyć.
Po rozprowadzeniu na powiece zauważyłam w świetle dziennym delikatne drobinki, o których już wczesnej wspominałam. Cień jest matowy, mało intensywny, ale mimo to ładnie wygląda i utrzymuje się może minimalnie krócej niż poprzednicy - po nałożeniu na korektor z alverde jakieś 7 godzin; w tym czasie trochę blaknie, ale mimo to jest naprawdę znośny. No i ten kolor...

Firma dorzuciła mi do zamówienia również lakier do paznokci z serii Hean: City Fashion nr. 168. Niestety moje paznokcie się z nim nie polubiły, ponieważ na drugi dzień lakier zaczął odpryskiwać, pomimo nałożenia na warstwę odżywki 8w1 z Eveline. Dlatego też szybko się go pozbyłam i nie żałuję tego, bo nie lubię tego typu odcieni na dłoniach.

Mam nadzieję, że ta duża recenzja się Wam podobała - jest to typ postów nad którymi trzeba spędzić sporo czasu, żeby wystawić rzetelną opinię... a ja lubię testować ;)
Jeżeli miałyście któryś z tych produktów - napiszcie jak się Wam sprawdził, chętnie zapoznam się z wasza opinią.
Do zobaczenia!

13 komentarzy:

  1. Tak naprawdę z Hean znam tylko baze pod cienie, ale ta minipaletka prezentuje się naprawdę świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest fajna, ale ten fioletowy cień mógłby być lepiej napigmentowany. ;)

      Usuń
  2. Z tej marki mam obecnie bazę pod cienie.Moja mama uwielbia ich paletki cieni,a ja mam ochotę na pomadki :) Obserwuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bazę pod cienie tez kiedyś miałam okazję używać. Była dobra, ale gdy się skończyła przerzuciłam się na korektory pod oczy, bo dają ten sam efekt.
      Dziękuję! :)

      Usuń
  3. Nie znam tej marki! jak to mozliwe?! wstyd mi:D
    Zapraszam do siebie:*
    Obserwujemy?:>

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo podoba mi się pomadka 27 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjawiskowo wygląda na ustach! Może w weekend napiszę notkę, gdzie pokażę jak ona się prezentuje.

      Usuń
  5. Pomadka 4c mi się podoba :) A z Hean chyba nigdy nie miałam ani jednego produktu :P Jakoś mnie nie zachęca marka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama uważam, że nie są to najlepsze kosmetyki, ale szminki mają nie najgorsze i do tego niekiedy w unikatowych kolorach. :)

      Usuń
  6. Ładne kolory, ale nie zachęca mnie ta marka, cieszę się jednak że jesteś z niej zadowolona. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczególnie ładnie wygląda ten ciemnoszary cień. ;]

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeżeli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. Na większość odpowiadam oraz odwiedzam blogi ich autorów.
Z góry dziękuję! :)