HEJ!
Dzisiaj wpis wyjątkowy, bo prawdopodobnie już ostatni w tym roku. Ponownie przywitam się z Wami 1 stycznia postem o ulubieńcach 2014, podsumowującym moje kosmetyczne i pielęgnacyjne odkrycia minionych 12 miesięcy. Mam nadzieję, że i Wy dzięki niemu poznacie poznacie trochę nowych produktów oraz na niektóre się skusicie. ;)
A teraz przechodzimy do przedstawienia bohatera dzisiejszej notki, a jest nim wosk Yankee Candle o nazwie Vanilla Cupcake. Niestety do zaprezentowania Wam tarteletki w pełnej krasie będę musiała wykorzystać zdjęcie, które już raz pojawiło się na blogu, gdyż zużyłam już niemal cały wosk!
Co do samej kompozycji zapachowej nie mam najmniejszych zastrzeżeń, bo bezapelacyjnie jest ona jak dotychczas moją ulubioną, jednakże mam wrażenie, że wosk ten jest nieco mniej intensywny niż poprzednicy. Pachnie dużo mocniej w opakowaniu, po podgrzaniu aromat staje się bardziej subtelny, lecz może był to efekt zamierzony? Może Vanilla Cupcake ma właśnie przywodzić na myśl takie delikatne, rozpływające się w ustach babeczki waniliowe?
A teraz przechodzimy do przedstawienia bohatera dzisiejszej notki, a jest nim wosk Yankee Candle o nazwie Vanilla Cupcake. Niestety do zaprezentowania Wam tarteletki w pełnej krasie będę musiała wykorzystać zdjęcie, które już raz pojawiło się na blogu, gdyż zużyłam już niemal cały wosk!
O ZAPACHU:
"Łakocie kupione w specjalizującej się w taśmowej produkcji ciach
cukierni nie mogą się z nimi równać! Bo najlepiej smakują i najbardziej
widowiskowo pachną domowe babeczki – maślane, biszkoptowe, polane
słodkim lukrem przełamanym sokiem świeżo wyciśniętym ze słonecznej,
rześkiej cytryny. Taki deser to raj dla podniebienia i uczta dla nosa!
To także zaproszenie do odbycia aromaterapeutycznej sesji w towarzystwie
Vanilla Cupcake – woskowej tarteletki, która w chwilę po podgrzaniu
zaczyna pachnieć jak ciepła, przed chwilą wyjęta z pieca, waniliowa
babeczka oblana cytrynowym lukrem."
MOJA OPINIA:
Cóż mogę napisać - zużycie mówi samo za siebie. Ja wręcz kocham zapach wanilii niemal we wszystkich połączeniach. To aromat bardzo uniwersalny, który znakomicie ubogaca całą kompozycję. W tym wydaniu jest słodki, ale nie cukierkowy, przełamany wonią świeżo upieczonego ciasta biszkoptowego. Ten miks sam w sobie byłby dość mdły, dlatego dopełnienie stanowi tutaj kwaskowaty zapach cytrynowego lukru. Wydaje mi się, że to właśnie on nadaje niepowtarzalności temu połączeniu i czyni je niezwykle... apetycznym. :)
Co do samej kompozycji zapachowej nie mam najmniejszych zastrzeżeń, bo bezapelacyjnie jest ona jak dotychczas moją ulubioną, jednakże mam wrażenie, że wosk ten jest nieco mniej intensywny niż poprzednicy. Pachnie dużo mocniej w opakowaniu, po podgrzaniu aromat staje się bardziej subtelny, lecz może był to efekt zamierzony? Może Vanilla Cupcake ma właśnie przywodzić na myśl takie delikatne, rozpływające się w ustach babeczki waniliowe?